wtorek, 12 lutego 2013

List do Mikołajka

Drogi Mikołajku!
Jak już wspomniałem panu Rene Goscinnemu (nie wiem skąd on tyle wie o Tobie, przecież nie ma go w książce), bardzo lubię wszystkie Twoje przygody. 
Poznałem Cię przypadkiem - kupując czekoladowe płatki śniadaniowe. Oczywiście, jak to płatki.Lepiej smakowały na sucho niż z mlekiem. Ale najważniejsza była mała książeczka z superaśną historią o latarce i o tym jak tato Mikołajka przypadkiem "zastrzelił" pana policjanta - tatę Rufusa. Całe szczęście nie na śmierć, bo strzelba nie była prawdziwa. To tylko taka zabawka na gumowe przyssawki.
Później były jeszcze inne płatki, kolejna historyjka o dziewczynach, które są całkiem inne. I tu też całkiem się z Tobą zgadzam.
Aż w końcu ten prawdziwy święty Mikołaj (nie jest nim wcale tato Joachima) przyniósł mi dużą książkę, którą z moim tatą czytamy często przed snem. Nie wiem który z nas bawi się przy tym lepiej. Mama też podsłuchuje.
Obrazki moim zdaniem mogłyby być kolorowe, ale i tak też są fajne. Zwłaszcza ten jak Ciebie goni bomba, a sanitariuszka Jadwinia już czeka żeby Cię wyleczyć. Może dlatego, że ja też bardzo lubię wojsko i tak jak Ty chciałbym zostać kapitanem okrętu wojennego, najlepiej niszczyciela. O ile nie zostanę odkrywcą ani astronautą, ani paleontologiem....
Bardzo lubię jak pan Rosół, Twój wychowawca, mówi: "Spójrz mi prosto w oczy. Lubię wszystkich Twoich kumpli, zwłaszcza Alcesta. Bardzo lubię opowieść o kotku Cukierku, którego Alcest nie chciał, bo bał się, że taki kot zje mu całe jedzenie. Powiedz mu, że miał racje. Mam małego kotka, który potrafi zjeść prawie tyle, ile sam waży.
[11228880000000] - to pisałem sam, bez pomocy taty. Ale nie wiem co to za liczba. Na razie umiem liczyć tylko do 12, a dalej mi się myli.

Chciałbym mieć tyle pieniędzy. Kupiłbym sobie całą biblioteczkę z Twoimi przygodami, a także maszynę która sprząta pokój. Chętnie zleciłbym zbudowanie takiego wynalazku jakiemuś mądremu inżynierowi. Mamie kupiłbym super-perfumy, a dla taty samochód z francuskiej fabryki (mamy japoński od Tokugawy, ale w przedszkolu na "Dniu Francuskim" nasza pani mówiła, że Francja słynie z samochodów) i szybki pociąg. Moglibyśmy jeździć na wczasy na Hel kiedy tylko naszłaby mnie na to ochota. Woziłby nas nasz prywatny pan kolejarz. A może nawet kiedyś wybrałbym się do Arcachon? Sam mówiłeś, że jest tam fajnie...


[Prawa autorskie do Mikołajka: Goscinny-Sempe oraz Wydawnictwo "Znak"]





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz